Nocleg w hotelu Mercure Warszawa Grand przy Kruczej 28 nie był moim wyborem. Miejsce to wybrał organizator spotkania, w którym uczestniczyłem. Spędziłem w nim nie wiele czasu. Zameldowanie, rozpakowanie podręcznego bagażu, prysznic, toaleta, sen i w drogę. W zasadzie to co miałbym robić więcej?
Recepcja
Sprawa przebiega szybko i niezwykle sprawnie. Podaje nazwisko, nazwę firmy, która dokonała rezerwacji. W odpowiedzi z uśmiechem na twarzy pan wręcza mi kartę instrując, na którym piętrze jest mój pokój i gdzie są windy.
Pokój
Przed przyjazdem przeczytałem kilka opinii o Mercure Grand. Jedną z ciekawostek jest szklana ściana odzielająca część łazienki. Wchodzę do środka pokoju, staje po środku, widzę łóżko, odwraca wzrok i… jest! Ma się wrażenia jakby kabina prysznicowa stała na środku pokoju. Spokojnie jest zasłona, od strony pokoju, więc gdy będziecie z kimś może zostać pokuszony jej odsłonięciem w czasie waszej kąpieli. Toaleta z ubikacją ma już oddzielne drzwi. Tutaj szokiem jest wystrój ścian. Płytki jedynie na ziemi, ściany pomalowane. Zostając już w łazience, aby oświetlić miejsce przy lustrze trzeba wyjść i zapalić drugi główny przełącznik dostępny przy drzwiach wyjściowych.
Prysznic posiada słuchawkę i deszczownicę. Miejsca jest sporo, kąpiel potrafi być bardzo relaksująca.
Łóżko wygodne, duże, pościel czysta i przyjemna w dotyku. Śpi się przyjemnie.
Do dyspozycji mamy barek, sejf i wszystkie standardowe gadżety (płyn do kąpieli, szampon, mydełko, pasta do butów, igła z nitką). W szafie znajduje dodatkowy koc.
Telewizor montowany do ściany, a w nim podstawowe kanały. Jakość odbioru dająca dużo do życzenia, ale wiadomości spokojnie można obejrzeć.
Zaskoczyła mnie podłoga w pokoju będąca zrobiona z parkietu (klepki). Widać na nich ząb czasu. Niewielki dywanik rozłożony jest wzdłuż łóżka.
Czystość
Wśród wielu ulotek odnajdujemy informację, że pokój przygotowała dla nas, i tu wpisane imię pani sprzątaczki. Osobiście nie mam do niej żadnych zastrzeżeń.
Jedyne zdziwienie wywołuje u mnie kabina prysznicowa. Czarniejsze miejsca (grzyb?) w dolnych narożnikach. Nie wyglada to zbytnio zachęcająco i przy czterech gwiazdkach raczej nie powinno się zdarzyć. Z pewnością pomogłaby by tu ręka pana konserwatora, który wymieniłby np. silikon uszczelniający.
Przy wymeldowaniu dostrzegłem ceny. Czy zasadne? Cóż, najczęściej podróżny przekonuje się dopiero na miejscu. W Warszawie znam kilka konkurencyjniejszych miejsc. Co do samej sieci Mercury zdecydowanie lepsze wrażenie pozostawił w mojej pamięci hotel we Wrocławiu. Nocując jedną, do tego nie pełną dobę, nie będziecie czuć się źle. Tym bardziej gdy będziecie spać tam jako osoba zaproszona nie ponosząca kosztów noclegu. Gdy jednak musicie przenocować jedną noc w Warszawie – na pewno znajdziecie hotel za lepszą cenę.