Urubamba określana jest jako Święta Dolina Inków. W jej okolicy mieści się kilka miejsc, stanowiących dowody niezwykłego rozwoju niegdysiejszych mieszkańców. Oprócz rozsławionego Machu Piccu zachowały się inne, nie mniej ciekawe ślady życia Inków. Po drodze można zatrzymać się i odwiedzić równie ciekawe miejsca. Niektóre, jak saliny w Maras oprócz walorów turystycznych funkcjonują po dziś.
Moray
Bus wznosi się po górskich serpentynach by dotrzeć na ogrodzony teren wokół, którego na pierwszy rzut oka nie ma nic prócz górskich widoków. Wysokie góry, sięgające ponad 5000 m n.p.m. W bliższej okolicy, kilkadziesiąt metrów od wyznaczonego parkingu widać niewielkie zabudowania (toalety), trochę bliżej kolorowe stragany. Tuż przy postoju jeszcze jeden ciąg niewielkich zabudowań, tu znajduje się kasa. Dostępny jest bilet łączony, którego umożliwia odwiedzenie aż szesnastu miejsc (brak na nim Machu Picchu).
Pani dziurkuje pozycję siódmą na kolorowym bilecie i po przejściu kilku kroków moim oczom ukazuje się cel pierwszego postoju tego dnia. Jestem w Moray. To wgłębienia w ziemi, które Inkowie zagospodarowali na własny użytek. Utworzone przez nich tarasy i specjalny system nawadniania umożliwiał uprawę roślin. Legendy głoszą, że miejsce służyło jako pole doświadczalne, na którym eksperymentowano z hodowlą roślin. Naturalne ułożenie terenu, w głębienia, powodowały obniżenie temperatury nawet o kilka stopni. Dzięki temu Inkowie mogli pozyskać rośliny, które nie były dostępne w normalnych warunkach klimatycznych.
Do dyspozycji zwiedzających są trzy tarasy. Największy z nich można obejść dookoła i zejść na jego dół. Należy przy tym poruszać się po wyznaczonych ścieżkach. Teren jest obserwowany przez obsługę, która jakiekolwiek naruszenie zasad kwituje dźwiękiem gwizdka i wymachiwaniem rąk z górnej części tarasu. Moray jest warte odwiedzenia, kilkuminutowej kontemplacji i podziwu dla jej twórców.
Maras
Rzut oka na kolorowy asortyment przy straganach i ruszam w dalszą drogę. Kolejnym celem w Świętej Dolinie Inków jest Maras, a dokładnie saliny usytuowane 5 km od centrum miasta. Ich lokalizacja jest już samą w sobie atrakcją. Kolejnym argumentem przemawiającym za postojem w tym miejscu jest jego ciągła, po dziś dzień, funkcjonowanie. Produkcja soli w Maras to wiekowy proces rozpoczęty jeszcze za czasów Inków.
Saliny zasilane są wodą o wysokim poziomie minerałów. W trakcie naturalnego odparowania wody krystalizuje się sól, która następnie zbierana jest ze ścianek zbiornika. Takich wanien jest obecnie kilka tysięcy. Wszystkie są źródłem utrzymania pojedynczych rodzin zamieszkujących pobliską okolice. W trakcie spaceru można przyjrzeć się ich pracy. Czujne oko dojrzy również skład, pełen białych worków wypełnionych solą.
Maras znajduje się kilka kilometrów od Moray. Może miejsce nie jest aż tak klimatyczne, to nabiera podziwu gdy uświadomimy sobie, że jej początki sięgają dawnych wieków. To kolejny dowód jak Inkowie potrafili docenić i wykorzystać dary natury. Saliny warto zobaczyć także z góry dojazdowej, zatrzymując się na niewielkim tarasie. Robią imponujące wrażenie.
Chinchero
Kolejnym miejsce na szlaku Świętej Doliny Inków jest wioska Chinchero. Od niewielkiego parkingu do znajdujących się tu ruin wioski z czasów Inków prowadzi wąska uliczka wśród zabudowań. Choć niemal u celu może zdziwić nas obecność kościelnej zabudowy to z wielkiego placu do ruin prowadzi dalej ścieżka. Pozostałością bytu Inków w tym miejscu są mury, a dokładnie ich forma budowy. Idealnie dopasowane kolejne kamieniste elementy.
Chinchero nie ma zbyt wielu turystów. Chociaż oprócz historii Inków zobaczyć można tu również kościół pochodzący z XVI w. czyli czasów kolonizacji. Określa się go klejnotem sztuki kolonialnej. Niestety w trakcie mojego pobytu wejście do niego było zamknięte. Podobnie jak z obecnym tuż koło niego muzeum. Przenoszę się na moment do czasów Inków i kieruje w stronę powrotną.
Wzdłuż całej kamienistej drogi znajdują się sklepy i stragany z upominkami. Większość z nich jest jednak jedynie sztucznym zastępnikiem naturalnych materiałów. Rzeźbione, wyszywane obrusy pełne żywych kolorów, czapki, szale i niezliczona ilość przeróżnych pamiątek. Jeżeli czas pozwala warto przemyśleć małe zakupy. Ceny w miej popularnych miejscach są znacznie niższe niż podobny asortyment w Cusco lub Limie.
Don Angel Inka Casona Restaurant
Wracam do busa i ruszam dalej. Czas płynie szybko więc przychodzi pora na przerwę w zwiedzaniu Świętej Dolina Inków. Zatrzymuje się na obiad w restauracji Don Angel Inka Casona. To w zasadzie bardziej bar samoobsługowy niż restauracja z obsługą kelnerską. Płaci się przy wejściu i jemy do woli, a wybór jest naprawdę imponujący. Od zup, po szeroki wybór warzyw, aż po pieczenie i ryby.
Do dyspozycji gości są też desery, kawa oraz wrzątek. Herbata z koki jest wciąż wskazana, dzięki jej właściwości łagodzenia bólu głowy spowodowanego przebywaniem na wysokości powyżej 3000 metrów. Wszystkie dotychczas odwiedzone miejsca tego dnia znajdowały się właśnie powyżej tej granicy. Inne napoje należy zamówić oddzielnie. Don Angel Inka Casona to ogromne dwie sale pełne stolików. Szybko można zorientować się, że jest to cel postojów wycieczek podążających śladami Inków.
Na obu salach znajdują się podesty, z których dociera do zebranych muzyka na żywo. Rozsławione niegdyś w Polsce fujarki, ich brzmienie, w Peru nabiera innego charakteru. Tutejsi muzycy posługują się większa ilością instrumentów przez co ich występy są bardziej zróżnicowane i nieprzewidywalne. Przy wtórze muzyki najadam się do syta, nie odmawiam sobie deserów, przyznać jednak muszę, że dużo lepiej smakują w Peru naturalne owocowe słodkości.
Ollantaytambo
Kolejnym celem mojej podróży jest wioska Ollantaytambo usytuowana na wzgórzu. Legendy Inków mówią o odparciu w tym miejscu hiszpańskich wojsk kolonialnych. Od wjazdu na parking aż do wejścia na teren twierdzy szybko orientuje się, że to miejsce jest zdecydowanie popularne. Dookoła tłum zwiedzających, kroczący niemal jeden za drugim.
Dużo łatwiejszy dostęp do zabytkowej architektury mają stanowić alternatywę dla tych, którzy w trakcie pobytu w Peru nie wybierają się na Machu Picchu. Ja mam spore wątpliwości co do tej teorii. Szczególnie, że Ollantaytambo prowadzi kolej właśnie w tamtym kierunku. Próbuje choć przez chwilę odizolować się od mijających mnie i uchwycić klimat tej imponującej twierdzy.
Oprócz zabudowań uwagę zwracają dużo większe tarasy uprawne. Same budynki to część świątyń oraz domów, które mogły pełnić również funkcję spichlerzy. Zagadką jest nieukończona świątynia Słońca, w której skład wchodzi sześć imponujących kamieni o wadzie szacowanej na 50 ton każdy. To właśnie ich usytuowanie w tym miejscu stanowi wielką tajemnicę, jak cała Święta Dolina Inków.
Lokalizacja: Moray, Maras 08655, Peru
Maras, MRWW+G8W, Urubamba 08655, Peru
Chinchero, Ruta Santisimo Downhill 2, Chinchero 08651, Peru
Don Angel Inka Casona Restaurant, Apv. Tarapata S/N, Maras, Peru
Ollantaytambo, PPVM+5M7, Ollantaytambo 08676, Peru
Zdjęcie: źródło własne, październik 2022