Przyjmijmy promień o długości półtorej do dwóch godzin jazdy samochodem od miejsca zamieszkania. Kreślimy okrąg. Ile jest miejsc w zaznaczonym obrębie, w których jeszcze nie byłeś? Ta geometria przyszła mi do głowy kilka tygodni po tym jak spędziliśmy weekend w miejscowości Głuchołazy.
Do celu wiedzie urokliwa w swym polskim stylu droga nr 40. Po zjeździe z autostrady A4 namy więc najczęściej pola, małe miasteczka i wsie. Polska złota jesień.
Nocujemy na obrzeżach, w domu Między drzewami w Gierałcicach. Można z niego wyjść i iść przed siebie. My przemieszczamy się trochę dalej samochodem. Do Zlate Hory.
Głównym punktem programu naszego obcowania z naturą jest wycieczka na Kopę Biskupią. Idziemy szlakiem zielonym. Trasa łatwa i przyjemna. Mijamy starsze osoby z kijkami do trekkingu oraz tak jak my, rodziców z młodszymi pociechami. Wśród atrakcji na leśnej ścieżce są muchomory. Na samej górze punkt widokowy.
Wejście na wieże wiąże się z opłatą. Dostajemy w zamian bilet pocztówkę. U miłego pana możemy zaopatrzyć się w „magnesy na lodówkę” i znaczki pamiątkowe. Zbieracze punktów PTTK mają do dyspozycji pieczęć. Może z niej skorzystać każdy, ot na pamiątkę. Widok przysłaniają nieco chmury. Przy dobrej widoczności możemy dostrzec stąd nawet Tatry. Nam się nie udało.
U dołu do dyspozycjo podróżnych są ławy i stoliki. W budce możecie zamówić coś ciepłego do picia lub jedzenia. Są słodycze. Jest dobre czeskie piwo.
Droga powrotna mija szybko.
Po udanej wyprawie zasłużony obiad. Stołujemy się w restauracji Na polube w Mikulovicach.
Głuchołazy leżą na granicy Polski. W samym jego centrum nie wiele się dzieje. Mimo to dzięki urokom okolicy czas mija szybko.
Występują tutaj problemy z zasięgiem telefonów. Może warto je jednak wyłączyć na czas pobytu? To właśnie jedno z tych miejsc gdzie możecie się zrelaksować i odpocząć. Także od cywilizacji, jej zgiełku i rumoru. Gdy będzie okazja, skorzystajcie z niej.