Kołobrzeg miasto festiwalu piosenki żołnierskiej. Z pierwszej i ostatniej wizyty mojej wizyty zapamiętałem jeszcze latarnię i ogromne tłumy. Czy pandemia uszczupliła ilość turystów w sierpniu 2020 roku?
Przeszło godzina spędzona w aucie na poszukiwaniu wolnego miejsca dp zaparkowania. Wierzcie mi, za każdą cenę byle już wyjść z samochodu! Z drugiej strony może lepiej w nim zostać?
Jest miejsce! Kawałek do latarni, ale idąc przez park można odetchną. Do czasu aż dojdziemy nad morze. Co my tu robimy?! Żadnych zasad bezpieczeństwa, dystansu. Mam wrażenie, że ten tłum stąd nigdy nie znika.
Nadmorskie kurorty typu Kołobrzeg nie są do zwiedzania. Przyjeżdżać tam to swego rodzaju turystyczny sadomasochizm. Iść stąd jak najdalej, uciekać.
Deptak, latarnia w Kołobrzegu
Jeszcze przy deptaku jestem proszony o coś do zimnego picia. Staje w kolejce. Proszę cole z lodówki. Chce zapłacić kartą. Unikam gotówki, to jedno z zaleceń przeciw covidowych. Westchnienie. Terminal ma problem. Raz, drugi, odmawia nie z powodu braków środków, nie umie nawet wystartować.
Kolejka robi się trzy razy dłuższa. Pani wie, że nie odpuszcza. Modlimy się w myślach o to samo. W końcu się udaje i dostaje upragnioną colę. Cenniejsza niż zakupiona po wprowadzeniu cukrowego podatku.
Przechodzimy obok latarni, wzdłuż przystani by powoli kierować się w stronę zaparkowanego samochodu. Im dalej od morza tym robi się luźniej, więcej przestrzeni. Być może Kołobrzeg ma swoje ukryte, urokliwe miejsca, ale pewnie nie prędko je poznam.
Wyjeżdżając z Kołobrzegu zatrzymujemy się na większe zakupu. Chociaż tyle dobrego z pobytu w wielkim mieście. Wracamy do Sarbinowa. Teraz bardziej doceniamy i odkrywamy jej uroku. Tu też więcej turystów niż mieszkańców, ale rozpierzchli się, nie tworzą przepychającego się tłumu.
___
Kołobrzeg, Polska, sierpień 2020
zdjęcia: źródło własne