Kiedy zwykły zjadacz chleba zaczął kruszyć w bazie pod Mont Everestem zniesmaczyło to zawodowych alpinistów. Uzależnieni od sponsorów wspinacze przeklinają komercyjne wyprawy. Proporcjonalnie do rozwoju tej formy biznesu rosną słowa krytyki tych, którzy żyją i oddychają górami bez przerwy, a nie tylko w trakcie urlopu.
Nie wszystkich stać na tak kosztowne przeżycia jak choćby nawet trekking w Himalajach. Wielu miłośników szczytów zaczytuje się w literaturze górskiej, kupuje prasę poświęconą tematyce gór, a swoje wyprawy zawęża do Tatr, ewentualnie Alp. Granicę dostępu do gór wysokich dla amatorów przełamał wszech rządzący pieniądz. Kogo stać na opłacenie kosztów wyprawy, ten pozwolić może sobie na wyprawę z profesjonalnym przewodnikiem. Ci nie wzięli się znikąd. Swój pobyt w górach zawdzięczają ludziom zamożnym. Nie są to jednak sponsorzy, a klienci, którzy zamiast wylegiwać się na ciepłych plażach postawili sobie ambitny cel. Z pomocą profesjonalistów realizują swoje marzenia, którym niekoniecznie poświęcili całe swoje życie.
Z nazwiskiem Ryszarda Pawłowskiego zetknąć można się przy informacjach na temat takich ludzi jak Jurek Kukuczka, Krzysztof Wielicki, czy Piotr Pustelnik. W góry wyjeżdża nadal. Towarzyszy ludziom, którzy chcą poczuć życie pełną piersią. Wspiera ich w trudnych chwilach. Dopinguje w realizacji planu. Pod logiem firmy Patagonia organizuje profesjonalne wyprawy zwane komercyjnymi.
Książka Smak gór ubrana w formę reportażu opartego na wywiadzie z Ryszardem Pawłowskim zawiera fakty z jego alpinistycznego życia. Opowiada historie jego górskiej drogi aż do momentu kiedy staje się profesjonalnym przewodnikiem. Można dowiedzieć się kilku istotnych faktów z życia wyprawy.
Jeżeli na koncie jest kwota pozwalająca zadzwonić do przewodnika. Jeżeli umówimy się z nim na spotkanie i zabierze nas na wyprawę to trzeba mieć świadomość, że nawet niezliczona na pierwszy rzut oka liczba zer nie daje gwarancji pełnej realizacji nie raz największego marzenia naszego życia.
Ryszard Pawłowski, alpinista o silnym charakterze, cechujący się szlachetnymi cechami niesienia pomocy drugiej osoby realizuje się w życiowej pasji pomagając przy tym innym. Taką wybrał drogę, nie zważając na krytyczne słowa wypowiadane pod jego adresem nie raz przez byłych wyprawowych partnerów. Robi swoje.
Pieniądz jest wszechobecny. Dobrze wiedzą o tym nawet ci, którzy na swym koncie mają zdobyte wszystkie ośmiotysięczniki. Piotr Pustelnik udzielając wywiadów po zdobyciu Korony Himalajów i Karakorum mówił, że zdobywając ostatni ze swoich ośmiotysięczników, Annapurnę, nie czuł już pasji jaka towarzyszyła mu podczas pierwszych wypraw. Kto wie, czy Ryszard Pawłowski otaczając się amatorami nie korzysta z energii i radości towarzyszącej sukcesom. Nawet jeżeli drogę do niego przebył już niejednokrotnie.
Fajnie czyta się Smak gór. Nie ma tu żadnego męczącego fragmentu. Autor przedstawia fakty w sposób zwięzły, jasny i przejrzysty. Dodatek stanowią wywiady z osobami, którym autor książki pomógł już zrealizować w pełni lub w części ich marzenia. Choć przypomina to trochę reklamę firmy Patagonia i świadczonych przez nią usług, to tak naprawdę stanowi uzupełnienie tej charyzmatycznej i oryginalnej sylwetki jaką jest zasłużona dla światowego alpinizmu postać Ryszarda Pawłowskiego.
___
Tekst archiwalny z 30.08.2010 r.;
książka Smak Gór, z serii Literatura górska na świecie; autor: Ryszard Pawłowski; Wydawnictwo Stapis, Katowice 2009;
zdjęcie: okładka książki