Możliwość wcześniejszego zameldowania w hotelu Mercure Gdańsk Posejdon pozwoliła nam na rozpakowanie się, odświeżenie i przebranie po podróży ze Śląska. Ochoczo więc ruszyliśmy przywitać się z Morzem Bałtyckim. Zanim jeszcze ujrzeliśmy horyzont rozbrzmiała dyskusja, w której niezaprzeczalnym faktem było stwierdzenie – nie jesteśmy nad morzem tylko na Zatoką Gdańska. Tak, czy siak, szeroka plaża i spokojne fale sprawiły, że zrobiło się przyjemnie, odprężająco, relaks całą piersią. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że tego dnia dotrzemy również na Molo w Sopocie.
Plaża Jelitkowo
Góry mają to do siebie, że z każdego miejsca, w którym znajdziemy się na szlaku, czy w skalnej ścianie, wyglądają inaczej, choć równie przepięknie. Morze, gdzie być nie stanął u jego brzegu to jego horyzont jest najczęściej taki sam. W czym tkwi więc jego urok? Trzeba spojrzeć bliżej, rozejrzeć się dookoła. Raz piasek, raz kamienista plaża, z krystalicznie czystą wodą. Gdy za plecami mamy drzewa, brak zabudowań wtedy jest jeszcze bardziej klimatycznie. Za nimi pozostaje codzienność, a obok nas, tak gdzie wzrok sięga niezapomniane chwile.
Z plaży Jelitkowo widać molo w Sopocie. Pozornie wydaje się blisko. Rzeczywistość jest zgoła odmienna. Nie wiem jeszcze, że ruszamy na niemal całodzienną wycieczką brzegiem morza, no dobrze, Zatoki Gdańskiej. Mewy, a u celu łabędzie, niezbyt płochliwe, przyzwyczajone do obecności ludzi. To nie plaża w Lubiatowie, gdzie byliśmy zupełnie sami. Na plaży Jelitkowo są osoby spacerujące samotnie, w parach, czy ze swoimi czteronożnymi pociechami. Co chwila ktoś przystaje, schyla się by przyjrzeć się temu co wyrzuciło na ląd morze.
Za koronami niemal przez cały czas widać okna, balkony i tarasy hoteli. Szeroka, piaszczysta plaża w okresie letnim z pewnością przyciąga wielu wczasowiczów. Nie ma się czemu dziwić. Lokalizacja jest idealna. Krok od Sopotu, rzut beretem od Centrum Gdańska i Gdyni. Wszystko połączone długą promenadą. Zanim będziemy nią wracać przed nami jeszcze drugie śniadanie w barze Przystań i molo w Sopocie.
Molo w Sopocie
Trzy kilometry jakie dzielą nas od plaży Jelitkowo do sopockiego molo pokonujemy bez pośpiechu. Nic nas nie goni, za niczym nie musimy biegać. Najsłynniejsze molo w Polsce, duma Sopotu, dostępne jest w porze jesiennej za darmo. Wejście jest możliwe tylko przez specjalną bramę. Idąc od Gdańska przechodzimy pod molo i wzdłuż niego docieramy do wejścia. Przechodzimy wśród wielu spacerowiczów. Nikt sobie nie przeszkadza, każdy zajęty jest sobą, podziwianiem tego co otacza go za słynnym pomostem.
Najcenniejszy obiekt miasta nosi imię Jana Pawła II. Molo w Sopocie przyciąga rzesze turystów, jest wizytówką okolicy, synonimem, który od razu przywołuje się w pamięci gdy pada słowo molo. Jego długość wynosi prawie pół kilometra. Nie dziwi więc, że jest tak doskonale widoczne nawet z plaży w Jelitkowie. Listopadową porą z jego morskiego końca wypływają turystyczne statki przypominające dawne, bajkowe pirackie okręty. Jeżeli ktoś stracił poczucie miejsca, to przy kasie szybko wróci do realiów.
Podobnie jest gdy zechcemy pójść za potrzebą do jednej z kawiarni mieszczącej się tuż przy wejściu na molo w Sopocie. Cena jaką sobie życzą, bez paragonu oczywiście, to rozbój w biały dzień! Wracamy jednak do uroków miejsca, w którym jesteśmy. Patrzysz w morską dal i uświadamiasz sobie, że zostałeś zaczarowany. Fale, fale, wpadasz w trans, chwile płyną. Wracamy na ląd, wychodzimy z mola w Sopocie, krótki spacer wzdłuż słynnego grand hotelu i powoli zmierzamy w kierunku naszego hotelu.
Aleja Wojska Polskiego w Sopocie
Wracamy alejką idącą wzdłuż plaży. To kolejny skarb Trójmiasta. Uliczka dzieląca plażę od zabudowań posiada oddzielny pas dla rowerzystów i poruszających się na hulajnogach. Na ścieżce spotkać można też biegaczy i miłośników nordic walkingu. My podążamy pieszo, a że jest już pora obiadowa, zatrzymujemy się ponownie w barze Przystań. Po obfitym posiłku dalszą drogę pokonujemy na elektrycznych hulajnogach, które parkujemy niedaleko Mercure Gdańsk Posejdon.
Spacery i plażowanie na Jelitkowie o wschodzie i zachodzie słońca oraz wschodzie księżyca zaliczamy każdego dnia. Wystarczy mata, ewentualnie coś do picia, znaleźć swój kawałek plaży i beztrosko patrzeć w dal. Nawet jeżeli to tylko zatoka, to jej spokojne fale dobijające do piaszczystego brzegu wyciszają, relaksują i odprężają.
Na molo w Sopocie już nie wracamy, żegnamy je machając mu z plaży Jelitkowo. Do samego Sopotu wracamy jeszcze raz, wieczorową porą, ale skupiamy się bardziej na tym co znajduje się wokół Skweru Kuracyjnego. Jelitkowo wszczepiło dawkę niedosytu. Ważne by nie mieć dość, tylko zacząć tęsknić gdy przychodzi czas powrotu.
___
Lokalizacja: Molo w Sopocie, Plac Zdrojowy 2, 81-723 Sopot
Zdjęcia: źródło własne, listopad 2022