Wracając z Sandomierza postanowiliśmy odwiedzić jeszcze kilka pomników historii. Za pierwszy cel wybrany został Zamek Bobolice, kolejny z leżących na Szlaku Orlich Gniazd. Parkujemy na ogrodzonym terenie i kierujemy się w stronę wzgórz, na której wznosi się nasz cel podróży. To czy go zdobędziemy nie zależy od naszych sił, a od grubości naszego portfela.
Wzruszeniem szkli się wzrok
Pomiędzy parkingiem, a Zamkiem Bobolice znajdują się błonie. Ot teren, przestrzeń, na której znajduje się cel. Zanim przekroczymy próg (szlaban?) i nasza stopa stanie na tej ziemi musimy uiścić opłatę. W czym problem? Opłacamy wejście do parków narodowych, na plaże, dlaczego nie zapłacić za błonie? Tylko co na nich jest prócz ścieżek?! Jedną nich przejdziemy do Zamku Mirów. Tu pojawia się światełko w tunelu. Pomiędzy obiema zabytkami wiedzie dróżka, która nie zawsze była dostępna dla przyjezdnych. Dziś jest i za to powinniśmy być wdzięczni.
Tej wdzięczności wymaga od nas rodzina Laseckich, która sięgnęła do kieszeni i wykupiła prywatne działki znajdujące się między Zamkiem Bobolice, a jego sąsiadem. Nie rozumiem w tym cyrku jednej rzeczy, skoro ktoś postawił tablice z informacją ile to czasu, krwi i kasy wyciągnął aby ten szlak pomiędzy zamkami był dostępny dla nas to dlaczego każe mi za to płacić? Nie mam nic przeciwko aby zapłacić za wejście by zwiedzić zabytek, ale cały ten kabaret w Bobolicach jest żenujący.
Jeżeli zapłaciłem za wejście na twój teren to mam gdzieś ile się musiałeś natrudzić żeby teraz postawić budki kasowe i zdzierać z przyjezdnych pieniądze za to, że chcą dojść do Zamku Bobolice, bo do Mirowa, bez łaski mogę przejść lub przejechać asfaltową drogą. Aby już podsumować tą żenadę – za przejście błoniami, niezależnie od wieku zapłaciliśmy, w czerwcu 2022 r., 15 zł. Wejście na Zamek Bobolice to 20 zł osoba dorosła i 15 zł bilet ulgowy. Bilet? Zwykły paragon, dla rodziny trzyosobowej wyniósł 100 zł.
Zamek Bobolice
Niestety, błonie to nie jedyny biznes jaki postanowiono otworzyć przy Zamku Bobolice. Tuż obok twierdzy znajduje się hotel. Czy całe to zamieszanie miałoby miejsce gdyby kilka lat temu nie postanowiono z ruin stworzyć pseudo replikę? Dobrze, nie mówię, że nie atrakcyjną, szczególnie z zewnątrz gdy przejdziemy, błoniami i spojrzymy na Zamek z okolicy pobliskich pagórków i ścieżki do Zamku Mirów. O gustach się nie dyskutuje, może to też sprawa niezadowolenia sytuacją przy bramce.
Decyzję o budowie zamku Bobolice podjął nie kto inny jak sam król Kazimierz Wielki w połowie XIV wieku. Z dogodnej lokalizacji, wzgórza, twierdza miała bronić Małopolskę przed najazdami od strony śląskiej będącej pod rządami Korony Czeskiej. Pierwszych szkód nabawił się w trakcie wojny domowej w 1587 r. Zygmunt III Waza szybko przegonił Maksymiliana III Habsburga, który prowadził swoją grę o tron. Później Zamek Bobolice nie uszedł uwadze szwendającym się Szwedom, którzy dokonali dzieła zniszczenia.
Stan twierdzy był na tyle fatalny, że kiedy przejazdem zatrzymał się w nim król Jan III Sobieski, podróżujący z nim musieli nocować w namiotach. Przez kolejne lat nic nie zmieniło się aż do chwili kiedy to pod koniec XX wieku aktualny właściciel rozpoczął prace remontowe, starając się odtworzyć Zamek do wyglądu z czasów XVI. Prace prowadzono bez żadnej dokumentacji, sugerując się uwagami i wskazówkami historyków i archeologów. Finał ich prac można dziś podziwiać z daleka lub bliska.
Podzamcze Bobolice
Zamek Bobolice nie jest dziś samotną twierdzą stojącą na stromym wzgórzu. Kiedy dojdziemy do niego od parkingu, czy ścieżką od strony Zamku w Mirowie zobaczymy położony tuż obok, nieco niżej hotel. Może dla beztroski gości widok z okiem jest prawdziwie malowniczy. Patrząc z drugiej strony, z murów twierdzy już niekoniecznie. Hotel nie jakim dziełem architektury i chcąc poczuć dawny klimat można wyobrazić się, że to zwykła chata, w której mieszkają podwładni.
Odbudowany Zamek udostępnia zwiedzającym sale, w których zobaczyć można poroża, repliki portretów królów i książąt polskich, zbroje rycerskie, naczynia i meble. Nie dociekałbym oryginalności tych rzeczy. Zdecydowanie lepiej wyjść na zewnątrz. Odpowiedź czy warto kupować bilet do wejścia niech pozostanie w waszej decyzji. Zamek Bobolice razem ze swoimi błoniami nie jest wart żadnej opłaty. To najzwyklejsza spłata kosztów jakie właściciel gruntów poniósł z tytułu swojego biznes planu.
Opuszczamy dziedziniec Zamku i ruszamy w kierunku gdzie za kilkaset metrów powinien znajdować się kolejny nasz cel, Zamek Mirów. Trasa to nic szczególnego, od wydeptana ścieżka, którą pokonujemy kierując się w kilku miejscach własną intuicją by się nie zgubić. A Bobolice? Cóż, nie wrzucam pieniążka do fontanny, która zgodnie z legendą sprawiłaby, że tam jeszcze wrócę. Bo ja tu nigdy nie chce wrócić.[1]
Lokalizacja: Zamek Bobolice, Bobolice 1, 42-320 Bobolice
Zdjęcia: źródło własne, czerwiec 2022
[1] – za dialog z filmy Brunet wieczorową porą, reżyseria Stanisław Bareja, scenariusz Stanisław Bareja i Stanisław Tym, Polska 1976