Wstępny plan zakładał zwiedzenie Hum przy okazji wycieczki do Rijeki. Kiedy po krótkiej debacie odstąpiłem od podróży w kierunku tego miasta, pod znakiem zapytania stanęło odwiedzenie najmniejszego miasta na świecie. Na szczęście wycieczka w głąb żupanii istryjskiej umożliwiła zobaczyć miasto wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa.
Historia Hum
Tam gdzie leży miasto Hum dawniej biegły linie granic. Zmieniały się jak losy ludzkości. Będąc w takim położeniu głównym zadaniem mieszkańców była obrona terytorium. Nie zawsze wszystko szło po myśli obrońców. Bywało, że gród był zdobywany, a nawet palony. Kiedy z początkiem XV wieku miasto stało się częścią Republiki Weneckiej, nowe władze poczyniły inwestycji dzięki, którym wzniesiono dzwonnicę i wieżę strażniczą. Nie zapobiegło to jednak kolejnym zniszczeniom.
Ludzka natura ma to do siebie, że nie umie usiedzieć spokojnie. Człowiek jest nerwowy i konfliktowy, co przekłada się na kolejne konflikty wojenne. Tak było, jest, a czy kiedyś będzie inaczej? Wracając do przeszłości, w XVII wieku Hum znów został zniszczony i odbudowany. W kolejnym stuleciu miasto przechodzi pod panowaniem Cesarstwa Austriackiego. W tym czasie modernizuje się, ówczesny burmistrz buduje nowy kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP.
Z końcem pierwszej wojny światowej do miasta przybyli Włosi. Był to czas sporego wzrostu mieszkańców, który sięgał prawie połowy tysiąca. Zapewnie niejaki Tito, zapatrzony w komunizm, nie mógł przypuszczać, że przeganiając Włochów zmniejszy statystki co przedłoży się na sławę Hum. W trakcie kolejnych konfliktów pewnie nikt o tym nie myślał. Po rozpadzie Jugosławii miasto stało się częścią Chorwacji.
Najmniejsze miasto świata
Zjeżdżamy z drogi nr 44 i wjeżdżamy w wąską ulice. Światowa sława Hum, ciągle przejeżdżające samochody, a może nawet i autokary (nie widzieliśmy) nie przełożyły się na zmianę lokalnej infrastruktura. Życie w okolicy najmniejszego miasta świata toczy się normalnym trybem. Jedziemy więc krętą drogą, co jakiś czas pokonując wzniesienie to znów jadąc w dół. Ostatni odcinek to wzniesienie aż wśród zieleni pojawia się tablica z nazwą miasta. Czy wyznacza ona granice?
Tak jest zapewne, zastanawia więc dlaczego nikt nie buduje się na obrzeżach? Dojeżdżamy do budki, w której zapewne dokonuje się opłaty parkingowej. Nie ma automatu, jest za to miejsce pracy dla mieszkańców. Pani w okienku uśmiecha się i ręką wskazuje, że mam jechać dalej. Jest po godzinie 18 i parking jest już darmowy. Ku mojemu zdziwieniu jest niemal pusto. Kierujemy się w kierunku murów, aby dojść do bramy wejściowej.
Po prawej stronie mijamy zabudowania, jakieś grządki uprawne. Do głowy przychodzi myśl, że gospodarze tego domostwa mieszkają właśnie na obrzeżach najmniejszego miasta Hum. Ilu zatem jest mieszkańców najmniejszego miasta świata? Sieć Internet nie zawsze powie ci prawdę,a oficjalna strona Hum milczy (nie działa, stan na 28.10.2023). Gdzieś pada liczba 28, gdzieś indziej 30 mieszkańców. Ciekawe jak to jest z górną granicą, załóżmy, że na świat przyjdą trojaczki i nagle problem, bo nie jesteśmy już najmniejszym miastem świata.
Zwiedzanie Hum
Na pewno statystyki nie liczą osób urodzonych. Chyba, że poród odbywa się w domu. Szpitala w Hum nie ma. Rozglądając się trudno stwierdzić czy jest w ogóle przychodnia. Komisariatu policji, remizy strażackiej też nie widziałem. Za to po przekroczeniu bramy ukazuje się Distillery Bar AurA. Po lewej stronie kościół Wniebowzięcia NMP i wysoka wieża. Spacerując uliczkami odwiedzamy sklepy z pamiątkami.
Jesteśmy w Hum wieczorem, być może sklep spożywczy jest już zamknięty, szyldu nigdzie nie dostrzegłem. W najmniejszym mieście świata nie ma wielu rzeczy, miejsc, które do życia są mniej lub bardziej potrzebne. Panuje spokój, cisza, żaden hałas nie wydobywa się z okiennic, jest pusto na ulicach. Nasz spacer kończymy we wspomnianym kawiarni. Panuje tam klimatyczny nastrój, ładny wystrój. Warto zatrzymać się chociaż na kawę i lody.
Hum jego zabytkowa część to miasto turystyczne. Czy było tak wcześniej, zanim znalazło się w księdze rekordów Guinnessa trudno powiedzieć. Raczej wątpię aby z dnia na dzień uprzątnięto ulice, otwarto kawiarnię czy restaurację i wszyscy mieszkańcy oczekiwali przyjezdnych. Życie toczy się, każdy ma swoje zadania, pracę, pełni przydzielone funkcję. Pewnie było jak Buje, Groznian, Motovun czy Buzet. Na szczęście sława nie uczyniła z niego targowiska zagraconego pamiątkami.
Aleja Głagolicy
Magnes na lodówkę, czy inny pamiątkowy gadżet oczywiście sobie kupicie, ale w sklepie, bez nachalności sprzedawców. Siedzimy na murku kawiarni, rozglądamy się dookoła. Pada stwierdzenie, że być w Hum to jak wejść na szczyt Mont Everest. Trudno wskazać największe miasto świata. To najczęściej urbanistyczne monstra, gdzie każdego dnia napływają nowi mieszkańcy, a inni je opuszczają.
Za to wiadomo, gdzie obecnie znajduje się miejsce, które posiada prawa miejskie i ma najmniej mieszkańców. I tam właśnie byliśmy! Podbudowani tą myślą, już nieco zmęczeni całodniową wycieczką przez żupanię istryjską wracamy powoli na nasz kemping Istria. Niedaleko od parkingu zatrzymujemy się obok ciekawej kamiennej ekspozycji. To pomnik upamiętniający tradycję chorwackich skrybów głagolicy.
Głagolica to najstarsze znane pismo słowiańskie. Powstało i rozwinęło się w czasach średniowiecznych. Przez Istrię prowadzi tak zwana aleja Głagolicy utworzona z pomników, których celem jest przypominać o źródle owego pisma i mowy. My ruszamy dalej, do naszego celu, pełni wrażeń po cały dniu zwiedzania niezwykle klimatycznych, ciekawych miejsc. Istria to nie tylko piękny Adriatyk. Warto poznać też co kryje w głębi lądu.
___
Lokalizacja: Hum, Istria, Chorwacja
- Parking Hum, 52425, Hum, Chorwacja
- Distillery Bar AurA Hum, Hum 8, 52425, Hum, Chorwacja
- Suvenira Biska, 52425, Hum, Chorwacja
- Aleja Głagolicy, Unnamed Road,, 52425, Brnobići, Chorwacja
Zdjęcia: źródło własne, lipie 2023