Chylące się do niedawna ku upadkowi Śląskie Wesołe Miasteczko dostało od życia (ekonomii i biznesu) drugą szansę. Dla tych, którzy swoje dzieciństwo przeżyli na Górnym Śląsku jeszcze w XX wieku to miejsce szczególne, pełne wspomnień, sentymentów. Każdy ma tu swoją własną legendę. Wątpię aby akurat był to powód do nazwania tego miejsca Legendią. Powrót w to miejsce już jako osoba dorosła, z własna rodziną to nowa historia.
Wesołe Miasteczko w Chorzowie
Pomimo czasów w jakich przychodzi nam żyć, pełnych obostrzeń i zakazów parkom rozrywki udaje się funkcjonować. Zaplanowanie wizyty w dniu roboczym zmniejsza frekwencje, co daje większy komfort poruszania się i korzystania z atrakcji. Te rozciągnięte na wielkich obszarze, często oddalone od siebie o kilkadziesiąt metrów od siebie sprawiają, że liczba odwiedzających wesołe miasteczko w tym samym czasie, a rzecz miała miejsce w lipcu 2020 roku, wydaje się sięgać zeru.
Dodam w tym miejscu, że w parki obowiązują i są przestrzegane zasady bezpieczeństwa i higieny. Gdzie trzeba należy założyć maseczki. Obsługa dezynfekuje fotele, uchwyty, poręcze. Chwila cierpliwości wynagradzana jest udaną zabawą, na tych wiekowych jak i najmłodszych atrakcjach.
Po przekroczeniu bramki biletowej ruszamy aleją wśród kolorowych budowli. Do godziny 9 jest jeszcze chwila. Gospodarz chce nas przyciągać do płatnych atrakcji. Jest nim słowacka firma, która od 2015 roku próbuje przywrócić blask Wesołemu Miasteczku. Zarządza także wyciągami w Szczyrku, a ponadto za pomocą programu Gopass możecie korzystać z wielu atrakcji na Słowacji, Czechach oraz Austrii.
Otwarcie Legendii
Kilka minut przed godzina zero pojawiają się panie animatorki, które mają uprzyjemnić czas oczekiwania dzieciom. Końcowe odliczanie i bramy do krainy Legendii otwiera się, ruszamy ku zabawie!
Trudno zdecydować czy co wybrać w pierwszej kolejności. Największą atrakcję, a może coś mniej ekscytującego na początek? Niech więc będzie Royal Ballroom. Ozdobiony na modłę dawnych balów swoimi ruchami przypomina walca, choć tempo i prędkość dają jasno do zrozumienia, że jesteśmy w parku rozrywki gdzie emocje muszą buzować na znacznie wyższym poziomie.
Idąc dalej rozglądam się po okolicy. O ile największe stare atrakcje próbuje przykryć kolejna warstwa farby i smarów to zadaniem dmuchanych atrakcji dla najmłodszych jest prawdopodobnie ich wystraszenie. Ząb czasu, czy raczej zaniedbanie nie przyciąga do nich pociechy.
Atrakcje Parku Rozrywki Legendia
Niestety szybko okazuje się, że zaraz po otwarciu bram spacer może być jedną z największych atrakcji dnia. Każda z atrakcji ma swoją godzinę otwarcia i często nie jest to godzina 9. Zatem odbijamy się od jednej do następnej karuzeli. Łódka? Później. Rollercoaster Lech? Też później. Po drodze mijamy tajemnicze zabudowy Dragon Wrestling Tournament, które nic nie robiąc stają się zagadką i atrakcją samą w sobie.
Po rekonesansie wreszcie przychodzi czas na konkretną zabawę. Być w Legendii i nie jechać rollcoasterem Lech?! Jeżeli byłeś już w innym parku rozrywki to duma chorzowskiego Wesołego Miasteczka nie jest w stanie do końca cię zaskoczyć. Dla mnie dwa przejazdy dały sporą dawkę adrenaliny i powiem krótko: warto i trzeba.
Drugim rollcoasterem, do którego wsiedliśmy był Dragon Temple. Z czynnych na pewno najmniej atrakcyjny. Jeżeli wybierać ten najbardziej przyjemny to polecić trzeba Diabelską Pętle. Naprawdę nie taki straszny diabeł na jakiego wygląda, a przejazd powtórzyliśmy kilkukrotnie. W trakcie naszej wizyty ostatni z rollcoastetrów Scary Toys Factory był porośnięty trawą i raczej nic nie wskazuje aby był tego lata czynny.
Dolina Jagi
Na pocieszenie warto, a nawet trzeba zaliczyć Dolinę Jagi, a więc podróż w wielkiej bali rwącą rzeką. Zabawa jest naprawdę przednia, pełna zwrotów akcji, a każde wypłynięcie gwarantuje inne wrażenia. Ta wodna atrakcja jest zdecydowanie lepiej przygotowana niż Diamond River.
W trakcie zjazdów łódką możemy być niemal pewni, że przemoczymy ubrania. Każdy więc stara się wybrać miejsca, aby fala powstającej od uderzenia w taflę wody nie obrała nas za główny cel. Więc może z samego przodu łodzi? Tak też zrobiliśmy i osobiście odradzam ten pomysł. Łódź zjeżdżając gwałtownie uderza o wodę co przypomina raczej crash test. Trzymamy się mocno i zapieramy zgodnie z instrukcjami otrzymanymi od obsługi. Nie wiele to jednak daje.
Emocje jakie towarzyszą w łodzi gdy ta zbliża się do szczytu wzniesienia, rosną jeszcze gdy w ułamkach sekund ta zjeżdża szybko w dół i szybko stygną z chwilą uderzenia łodzi o wodę. Brak na Diamond River płynnego wejścia łodzi do wody. Z doświadczenia w Legolandzie wiemy, że jest to możliwe. Fajny pomysł, choć w Legendii niedopracowany.
Legendarne samoloty w Wesołym Miasteczku
Z łodzi czas unieść się w powietrze. Słynne samoloty odrzutowe będące obok Diabelskiego Młyna wizytówką starego Wesołego Miasteczka. Odczucia niezmienne, największa karuzela bawi, możemy poczuć się jak w szybowcu. Choć wielkie samoloty wznoszą się na grubych stalowych linach to nie towarzyszy im w czasie ich aktywności jakiś wewnętrzny niepokój. Nie mam ani przez chwilę wątpliwości, że gospodarz Legendii dba o najwyższe standardy bezpieczeństwa. Podobnie jak na Diabelskim Młynie, dziś nazywany Legendia Flower.
Każdy przybywa do parku rozrywki z własnej woli i decyduje sam, z której atrakcji skorzystać. Gdy młyn ruszył i zaczął unosić mnie w górę moje wewnętrzne odczucia nie były zbytnio przyjemne. To kultowy, swego czas najwyższy diabelski młyn w Polsce, duma Wesołego Miasteczka. Setki razy przejeżdżałem obok niego, jeszcze więcej patrzyłem.
W końcu usiadłem w jednej z otwartych kwiatowych gondoli. Zobaczyłem z góry daleką przestrzeń i nigdy tak nie cieszyłem się gdy moje nogi stanęły znów na ziemi. Skąd we mnie taki brak poczucia zaufania do Legendii Flower? Zostawiam to dla siebie, utwierdzając się w przekonaniu, że zdecydowanie bardziej wolę atrakcje typu rollcoaster gdzie na myśle czy strach najzwyczajniej nie ma czasu. Nim się zorientujemy lub zdążymy na poważnie wystraszyć jesteśmy już na mecie.
Podróż do przeszłości
Zdecydowanie też lepiej bawiłem się na Electric Ring, Wonder Garden i Appolo. Nieco mniej od nich na wahadłowej łodzi Magical Lake Expedition. Największym sentyment wzbudziła we mnie przejażdżką samochodami dziś nazwanych Magical Postal Service. Tym razem jechałem jako pasażer.
Za to jako jeden zespół współpracowaliśmy w Jamie Bazyliszka. Dzielna załoga rusza na polowanie. Naszym zadaniem jest pokonać potwory oraz legendarnego Bazyliszka. Interaktywna zabawa jest czymś odmiennym w Legendii, nam od razu kojarzy się z analogiczną atrakcją w krainie Ninjago w Legolandzie.
W czasie naszej wizyty otwarty był punkt gastronomiczny Baba Jaga Chips. Nie zbyt wyszukane menu z kawą, frytkami i hamburgerami. Teren Legendii nie mały i choć zabezpieczyliśmy się we własne zapasy to na chwilę przysiedliśmy aby wymienić się wrażeniami. Jest ich sporo, podobnie jak przestrzeń, która prosi się o kolejne i następne karuzele i inne maszyny adrenaliny.
Bilety do Legendii
Wejście do Legendii to nie mały zgryz. Każdy kto dłużej przystanie przy cenniku, rozbudzi wewnętrzne wątpliwości. Bilet całodniowy kosztuje nie wiele mniej niż bilet sezonowy. Bilet wielokrotnego użytku z pewnością jest atrakcyjny dla pobliskich mieszkańców na przykład osiedla Tysiąc Lecia. My po wyjściu mamy apetyt na więcej, z tym, że ciągnie nas już w nieznane, choć cel jest jasno określony na mapie. Ale o tym może kiedyś, innym razem.
Park rozrywki Legendia Śląskie Wesołe Miasteczko, Chorzów, lipiec 2020