Być, bądź co bądź w ekstatycznym kraju i zrezygnować z szansy jego zobaczenia? Biuro podróży, które organizowało nasz pobyt w hotelu Paradis Palace, oferowało dwudniową wycieczkę przez Tunezję. Po kilku dniach spędzonych między basenami i restauracją, nie trzeba było długo nas namawiać. Pewnego ranka zostaliśmy zabrani przez klimatyzowany autokar w podróż liczącą przeszło 1000 km.
El Djem i Star Wars IV
Pierwszym przystankiem wycieczki był El Djem słynący z gigantycznej budowli wybudowanej prawdopodobnie na początku III wieku na chwałę Imperium Rzymskiego. Koloseum uznawane jest za trzecią pod względem wielkości tego typu budowlę na świecie. Z relacji osób, które miały okazję widzieć już rzymski amfiteatr wynikało, że ten zachował się w dużo lepszym stanie. Wrażenie oszałamiające!
Dookoła zabytku zachęcający do zakupów handlarze. Nasz przewodnik ostrzegł nas, że są w tym miejscu wyjątkowo przebiegli i nieuczciwi. Przeszliśmy więc obok nich obojętnie i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Wjechaliśmy w niesamowitą pod względem widoków krainę wyżyn i gór w okolicach Matmaty. Odwiedziliśmy domostwa Lucasa Skywalkera z Star Wars oraz tradycyjne berberyjskie miejsca zamieszkania.
Zaadaptowane, wydrążone w skałach jaskinie, w których przez lata i nawet po dziś dzień, mieszkano. Ich największą zaletą była aklimatyzacja. W zimie trzymające ciepło, w lecie orzeźwiający chłód. Kiedy władze Tunezji wybudowały zwykłe, tutejsze, domy wielu wyprowadziło się. Niestety brak wspomnianych cech sprawił, że część z nich wróciła w góry. Cała okolica magiczna ciągnąca się aż po nizinne tereny, które wiodły nas już po granice Sahary.
Douz Wrota Sahary
W Douz, zwane też Wrotami Sahary, przesiedliśmy się na tradycyjny w tym miejscu środek lokomocji. Na grzbiecie wielbłądów ruszyliśmy w głąb pustyni Sahara. Pierwsze co urzeka to drobny jak mąka piasek. Widok niekończących się wydm w blasku zachodzącego słońca. Sama przejażdżka nie należała do najprzyjemniejszych. Jednak zgodnie ze stwierdzeniem, że na wspomnienia trzeba sobie ciężko pracować warta była wszystkich niewygód.
Tak zakończył się pierwszy dzień wyprawy w głąb Tunezji. Zakwaterowanie w hotelu, kolacja, zimne piwo na oczyszczenie przewodu pokarmowego i sen, który przerwał telefon z recepcji o czwartej rano.
___
El Djem, Douz, pustynia Sahara, Tunezja, wrzesień 2009 r.
zdjęcia: źródło własne