Dookoła Tunezji Dzień 2

Wschód słońca, który oglądaliśmy w drodze na Chott El Jerid był równie przepiękny co zachód na pustyni. Połacie terenu pełne bieli. To nie śnieg, a sól! Przejazd przez słone jezioro liczące blisko 5700 m2. Zagłębie róż pustyni. Wszystko dookoła jest czymś niespodziewanym, zaskakującym i dopiero na miejscu łatwym do opisania. Ruszamy dalej, przed nami góry Atlas.

Po drogach rajdu Dakar

Nim do nich dotrzemy przesiadamy się do terenowej toyoty z napędem 4×4. Zatrzymujemy się w oazie Chebika. Zadziwiające, że jeszcze kilka kilometrów wcześniej była zupełnie niewidoczna. Domy stworzone podobnie jak naturalne góry z piaskowca sprawiają, że zabudowy zlewają się z otoczeniem stając się niewidoczne. Jak dowiadujemy się od przewodnika mieszkańcy bronili się w ten sposób przed najeźdźcami, którzy z dalszej odległości nie byli w stanie dostrzec wioski.

Robimy małą rundkę po uformowanych dla turystów schodach i czas na następną atrakcję. Najbardziej szalona, a najmniej egzotyczna przejażdżka terenówką po odcinku trasy rajdu Paryż – Dakar. Trzęsie na wszystkie strony, miota i podrzuca, ale jest wesoło! Największe wrażenie robi zjazd ze stromej skarpy nieomal w pionie. Mała przerwa przy kolejnych śladach Gwiezdnych wojen i czas w dalszą drogę. Średnia prędkość 100 km/h. Po tej przejażdżce podskoki autokaru na wyboistych drogach stają się ledwie kołysaniem.

Przed nami najdłuższy odcinek trasy. Kierunek Kairouan. Mniej więcej w połowie zatrzymujemy się na obiad. Pięciogwiazdkowy hotel w Gafsa znów kontrastuje z biedną rzeczywistością za jego murami. Przed nami jeszcze sporo drogi.

Święte miasto Kairuan

Najstarszy meczet w Północnej Afryce znajduje się w świętym mieście Kairuan. Docieramy późno więc drzwi świątyni są już dla nas zamknięte. Zaglądamy do sklepu, w którym na pierwszym piętrze handlują ręcznie tkanymi dywanami. Naszą uwagę zwracają dwa. Niestety reakcja sprzedawców jest natychmiastowa, co zniechęca do dalszego oglądania.

Ze sklepowego tarasu na drugim piętrze przyglądamy się meczetowi z góry. Obchodzimy go jeszcze dookoła i znów w drogę. Niestety już tylko do naszego hotelu. Osobiście zabrakło mi do pełni szczęścia zobaczenie ruin starożytnego miasta Dugga oraz Płaskowyżu Jugurty.

Tunezja 2009

Tunezja

Nasz pobyt w Tunezji rozpoczęliśmy i zakończyliśmy w mieście Monastir. Kiedy na początku przejeżdżaliśmy ulicami tego miasta nabrałem złego wyobrażenia o nim. Co gorsza w głowie pojawiła się błędna myśl, że cała Tunezja wygląda podobnie. Co można zobaczyć nocą? Rogatki i policjantów na każdym większym skrzyżowaniu, fabrykę United Colors of Benetton, czy wielki sklep Big Star na jednym z rogów ulicy.

W drodze powrotnej, już na lotnisko, w zachodzie słońca ten obraz szybko zamazała rzeczywistość, zupełnie podobna to tej, którą zobaczyliśmy w innych miejscach tego kraju. Autostrady, hotele, zabytki, domy mieszkalne, krajobrazy i cała reszta wokół, a na czele człowiek. To od niego w gruncie rzeczy zależy jak to wszystko będzie wyglądać, w jakim stopniu służyć mu i innym. Ktoś powie, że ludzie to dziś marionetki systemów politycznych. Pewnie można się z tym zgodzić. Każde państwo ma swój ustrój, władze i strategie.

Tunezja ukierunkowała się na turystykę. Kto ma z tego choćby dinar ten potrafi to docenić.

Pominę w tym miejscu służbę hotelową, której zachowanie wynika stricte z postępowania rozleniwionych turystów z Europy. Straganiarze i sklepikarze, czy taksówkarze żyją przede wszystkim z obcokrajowców. Uświadomiliśmy sobie, że to daje do pewnego stopnia poczucie bezpieczeństwa. Jeden incydent i medialny szum sprawi, że mniejsza ilość ludzi zjedzie do danego kurortu.

Co z resztą? Opowiadano nam w czasie podróży na Saharę o sytuacji gospodarczej, edukacji, prawach ludzi. Nierzadko spojrzenie za okno brutalnie weryfikowało słowa przewodnika i cisnęło na usta wiele pytań. Ten cały nieład i bałagan można podpiąć po kulturową mentalność, do której większość Europejczyków nie jest przyzwyczajona. Jest pęd za dinarem, ale brakuje go już kiedy chodzi o materialność, estetykę, poczucie okolicznej czystości miejsca.

Jeśli dobrze pojąłem zaczerpnięte informacje o Islamie to śmiem twierdzić, że liczy się przede wszystkim wewnętrzne ja, na którego strukturę składa się dusza i ciało. Byłem zobaczyłem. Dziś inaczej patrzę na programy podróżnicze. Czuje klimat odmiennej mentalności. Czy ciągnie mnie dalej by poznawać kraje w podobny sposób jak Tunezję? Czy wrócę tam kiedyś? Lepiej nie mówić nic.

___

Tunezja, Chott El Jerid, góry Atlas, Kairuan, wrzesień 2009,

zdjęcia: źródło własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.