Każde ZOO ma coś wyjątkowego, czym się szczyci i przyciąga do siebie nie tylko lokalnych gości, ale też przyjezdnych z bliższych lub dalszych okolic. ZOO Opole może być dumne ze swoich goryli. To była nasza druga wizyta w opolskim Ogrodzie Zoologicznym. Nie wiem skąd przyjęło się u nas przekonanie, że to takie mini ZOO, na przyjemny spacer wśród dużej ilości zielenie. Takie bowiem zostało zapamiętane z pierwszej wycieczki jakąś dekadę temu. Swój pogląd musieliśmy zweryfikować.
Ogród Zoologiczny w Opolu
Z centrum województwa śląskiego do parkingu opolskiego ZOO to przeszło godzina drogi, jadąc oczywiście autostradą A4 w kierunku Wrocławia. Przy samym dojeździe warto zwracać uwagę na kierunkowskazy i tablice informacyjna informującą o ilości wolnych miejsc na parkingu. Google maps może chcieć zaprowadzić was do miejsca postojowego od centrum miasta. Tam w wolne dni parkowanie graniczy z cudem czy wręcz jest niemożliwe. My wyjechaliśmy z Opola i skierowaliśmy się na jeden z dwóch wyznaczonych darmowych parkingów. Kiedy dotarliśmy było południe. Pierwsza część zwiedzających właśnie udawała się do swoich aut. Tak przy odrobinie szczęścia udało się nam zaparkować samochód.
Do ZOO Opole prowadzi piesza alejka. Można dojechać też rowerem lub innym jednośladem, ale poruszanie się nim po terenie ogrodu jest zabronione. Po krótkim spacerze mamy do wyboru kolejkę do kasy lub możliwość skorzystania z automatu biletowego. Proces samodzielnego zakupu jest łatwy i intuicyjny, zatem gdy mamy przy sobie kartę płatniczą możemy zaoszczędzić sporo czasu. Po wejściu na teren ogrodu zoologicznego w Opolu szukamy drogowskazów aby pójść zgodnie z trasą zwiedzania i nie pominąć żadnej atrakcji. Przyznam, że jest do dosyć trudne, trasa do końca nie jest poprowadzona w prostą linią i często trzeba podejmować własne decyzje gdzie pójść dalej.
Pierwsze strzałki kierują w stronę goryli. Zanim do nich dojdziemy odwiedzić możemy mniejsze małpy. Zabawne mordki mają marmozeta białoczelna zamieszkująca Amerykę Południową. Co ciekawe żywi się nie tylko bananami, ale poluje też na ptaki, jaszczurki, czy żaby. Wabi je wydając ptasie dźwięki co myli ofiarę. Jej sąsiadem jest tamaryna cesarska. Prowadzi podobnym tryb życia zamieszkując korony wysokich drzew w lasach tropikalnych. Wraz z rodziną prowadzi wędrowniczy tryb przemieszczając się około 1,5 km dziennie.
Goryl w ZOO Opole
Próbując uwiecznić na pamiątkowym zdjęciu jedną z małp, która uparcie odwracała się do nas plecami, że tak określę to kulturalnie, po ludzku, dochodzimy do wybiegu goryli. Zbliża się godzina 13, która jest porą karmienia. Przed ogrodzeniem zbiera się spory tłum. Po pierwszej wizycie w ZOO Opole zapamiętałem widok goryla siedzącego bez ruchu wśród wysokich traw. Teraz zobaczyliśmy jak potężny goryl wychodzi ze swej zaciemnionej kryjówki i staje na brzegu przed fosą, by po chwili łapać rzucane w jego kierunku banany. Rytuał trwa, a my postanawiamy wyjść przed szereg tłumu i ruszyć dalej by uniknąć tłumu jaki podąży w dalszą drogą gdy przesympatycznie groźny człekokształtny zwierz się naje.
Oglądamy więc lamy i alpaki wygrzewające się na słońcu. Trudno nie odnieść mi się pamięcią do Peru gdzie widziałem te zwierzęta żyjące na wolności, swobodnie wypasające się. Będą jeszcze kilka razy przywoływał wspomnienia z Ameryki Południowej. Tymczasem spoglądamy na przechadzającego się po swym terenie strusia. Dochodzimy do papug, niebieskie ary za siatką i moje myśli znów są w gdzieś daleko, w dżungli Parku Narodowego Tambopata w Peru. Pelikany w opolskim ZOO mają dużo przestrzeni, ale nie tyle co ich bracia i siostry w Paracas.
Zbliża się pora obiadowa. Restauracja i stoliki wystawione na zewnątrz znajduje się obok budynku, w którym zamieszkują bezkręgowce. Siadamy na chwilę żeby coś przekąsić. Wyobraźnia podpowiada nam sceny jakie działy by się tutaj gdyby jeden z groźniejszych mieszkańców sąsiedniego budynku wyszedł do konsumujących. Tym razem na szczęście tak się nie stało. Idziemy więc do środka by podziwiać skorpiona, tarantulę i niesamowite terrarium dla mrówek. Przeźroczyste tunele ukazujące pracujące „w pocie czoła mrówki”. Od razu przed oczami mam widok z dżungli w Peru, mrówki noszące kawałki liści po gałęziach drzew.
Wilki i dzikie koty
Wśród gęstych zarośli skryty czai się wilk. Jego wybieg jest duży i przygotowano kilka miejsc, z których można szukać drapieżnika. Dostrzegamy go po przeciwnej stronie ogrodzenia. Idziemy do punktu gdzie od wilka odgradza nas wielka szybka. Nagle zwierz wstaje i rusza ścieżką. Przechodzi koło nas. Takie samo szczęście dopisuje nam przy ogrodzeniu geparda. Ten smukły dziki kot robi ogromne wrażenie swoimi zwinnymi ruchami. Wzbudza tym ogromne poruszenie w tłumie przyglądających się. Dzikie koty w ZOO Opole nie kryją się gdzie w swoich skrytkach. Są na wolnej przestrzeni, dostępne dla gości. Wyjątkiem największe kocury. Tygrysy oglądamy za szybą, pod dachem. Lew angolski zaś śpi niewzruszony pod gołym niebem. Z gęstej zielonej trawy dostrzec można jego bujną czupryną.
Żegnamy dzikie koty i zmierzamy w kierunku wielkiego wybiegu gdzie przechadzają się wielbłądy. Nie ma wśród nich zebr. Tych w ZOO Opole nie spotykam wcale. Podobnie jak słoni, które są dumą Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie. Żyrafy w opolskim ZOO oglądamy z ich stajni. Stojące i przeżuwające. W lewym rogu leży (siedzi) mała żyrafa. My idziemy dalej, obok wielkich zabezpieczonych przestrzeni gdzie siedzą spokojne, spoglądające z góry na zwiedzających sowy. W tym miejscu trudno dociec gdzie podążać dalej. Idziemy trochę na ślepo. Kiedy stajemy na kolejnym rozdrożu okazuje się, że wybraliśmy drogę okrężną do wyjścia.
Hipopotam w ZOO Opole
Nie ma jednak tego złego coby na dobre nie wyszło. Dłuższa trasa do bramy wyjściowej, ale za to po drodze odnajdujemy pomieszczenia, w których stacjonuje kolejny potężny goryl. Jesteśmy świadkami naturalnych zachowań potężnego ssaka, którym trudno uwierzyć na pierwszy rzut oka. Później okazuje się, że takie postępowanie jak jedzenie własnych fekaliów jest czymś naturalnym wśród zwierząt. Nim się o tym dowiemy przyglądamy się jeszcze foką, które wskakują do wody, przepływają na drugą stronę, wracają, wpełzają na śliski ląd i powtarzają całą czynność. Ich zabawie można przyglądać się bez końca.
Chociaż teren ZOO Opole nie wydaje się duży to warto zrobić sobie duży margines czasu i na spokojnie zwiedzić wszystkie jego zakamarki. Jeśli na początku odniesiemy wrażenie, że całość jest mocno zagęszczona, pełno w niej zieleni i brak wielkie przestrzeni. Szybko przekonamy się, że zwierzęta mają wystarczająco dużo terenu dla siebie. Wszyscy równo traktowani, nie tylko największe atrakcje ogrodu, ale mniej znane, choć nie mniej ciekawe.
Nie wątpliwie fajnie ogląda się małe hipopotamy karłowate. Nie są tak wielkie jak w chorzowskim ZOO, ale mają swój wybieg i ogląda się je na wolnej przestrzeni. Sitatunga, która zamieszkuje środkową Afrykę, a mimo to cechuje dobrze czuje się w wodzie. Antylopy z gatunku Addaks z ciekawymi porożem. Czujne Bongo prowadzące nocny tryb życia. Zabawnie skaczące kangury i wiele innych ciekawych mieszkańców opolskiego ogrodu. Nie da się ukryć, że był to bardzo udany i pełen ciekawych wrażeń dzień.
___
Lokalizacja: ZOO Opole, Spacerowa 10, 45-094 Opole
Zdjęcia: źródło własne, czerwiec 2023