Miało być jak zawsze. Pobudka wcześnie rano, podmiejska komunikacja i do pociągu. Jakie było moje zdziwienie gdy na peron wjechał słynny pociąg pendolino. Czytałem, słuchałem wrażeń znajomych i fakt ten w cale mnie nie ucieszył. Słyszałem bowiem, że ciasno i nie wygodnie. Dla moich 185 cm z okładem komfort siedzenia jest wystarczający.
Pendolino Express InterCity Premium
Jeszcze pociąg nie ruszył, a tu muzyka poważna z głośników przerwana nagle informacją, że nie ma możliwości zakupu biletu bezpośrednio w pociągu. Ostatnie zdanie z tej wypowiedzi informuje, że konieczność „wystawienia” biletu wiąże się z dopłatą… 650 zł.
Ruszyła maszyna powoli, ospale… i w zasadzie odnotowałem standard InterCity. Kontakt jest, laptopa można podłączyć. Połączenie z siecią Internet we własnym zakresie. Wg mnie patrząc na pasażerów duży mankament. Z drugiej strony może to względy bezpieczeństwa?
Siedzę więc sobie, spoglądam znad notebooka na wyświetlane na ekranach informacje by przeczytać, że bieganie ma sens po 45 minutach, bo wtedy zaczynają działać węglowodany. Więc nie biega się na pusty żołądek, a jak się go już go zapełni to po tych trzech kwadransach działanie jest podobne do grilla. Robi się żar i spalamy tłuszcz. Chwilę potem wprowadziłem do google hasło dieta węglowodany.
Nowością w stosunku do dotychczasowej podróży relacji Katowice – Warszawa – Katowice jest postój na stacji Włoszczowa, a brak Zawiercia. Był też czas na darmowy poczęstunek. Kawa? Herbata? Woda? Sok? Zamiast słodyczy w pakiecie guma orbit. Wybieram kawę, nescafe, jak w wersji standard Intercity. Bez komentarza.
Jeżeli ktoś ma ochotę na coś więcej to może udać się do wagonu barowego, a tym którzy wygodnie się rozsiedli i nie chce się wstać obsługa przyniesie danie na miejsce. Ciekawostką Express InterCity Premium jest fakt doliczania przymusowego postoju w lesie do czasu przejazdu. Poinformowano o tym pasażerów.
Warszawa
Stolica o 9 rano dopiero nabiera energii. Zastrzyki kofeiny podawane w kafejkach rozbudzają ją na dobre. Bezduszna, wyalienowana, niczym mnie nie zaskakuje. Docieram do celu na plac Powstańców Warszawy. Tutaj uśmiech pod nosem wywołuje widok oddziału banku spółdzielczego z Wołomina. Już bliżej (nadzorcy) chyba nie można.
Kolejne kilka godzin w skupieniu słucham nt. znowelizowanych przepisów i koniecznych zmian jaki ze sobą niosą. Temat nie do końca z oczekiwaniami, ale ciekawie przedstawiony. Wracam.
Podróż jakich wiele. Pociąg pendolino to wydaje się on oczywistym krokiem naprzód. Od lepsza wersja tego co było do tej pory. Prędkości oszałamiających nie rozwija. Spóźnił się do w drodze powrotnej o sześć minut, przez co nie zdążyłem z przesiadką i w końcu dotarłem do domu godzinę później.
Wystrój wydaje się na czasie. Mimo wszystko chyba dużo większe wrażenie zrobiły na mnie swego czasu pociągi podmiejskie, ogrzewane i czyste. Przechodzimy do normalności dnia codziennego.
Tekst archiwalny, zdjęcie za Pixabay.