Po dwóch dniach pięknej pogody towarzyszących nam w trakcie wycieczek do Wąwozu Homola oraz Rezerwatu Biała Woda, nikt nie spodziewał się, że w następnym dniu wszystko dookoła spowije gęsta mgła. Szkoda było zmarnować cały dzień. Więc wyruszyliśmy w okolicę, zaparkowaliśmy przy stacji narciarskiej Ski Resort Palenica-Szczawnica. Pieszo pod górę? Fajnie, ale w tej mgle i mając świeżo w pamięci trasę przez Wąwóz Homole, możemy ugrzęznąć w błocie. Tak naprawdę naszym planem na ten dzień był przejazd do Krynicy-Zdrój i wejście na wieże widokową.
Stacja narciarska Słotwiny Arena w Krynicy Zdrój
Z uwagi na brak perspektyw polepszenia pogody w Szczawnicy wyjeżdżam z parkingu i ruszam w stronę mostu nad Dunajcem. Przez Krościenko jadę tak naprawdę w nieznane. Droga wznosi się, to znów opada, dopiero na ostatnim wzniesieniem naszym oczom ukazuje się błękit nieba. Może coś z tego jeszcze będzie?
Przy stacji narciarskiej Słotwiny Arena jest nieco ponuro, to plac budowy. Widać, że miejsce rozbudowuje się i może być ciekawą bazą dla narciarzy. Sam wyciąg już taki jest. Samochód zostawiamy na niemal pustym parkingu, kupujemy bilety i już po chwili siadamy na sześcioosobowej kanapie kolei linowej.
Na górze pogodnie, przynajmniej takie jest pierwsze wrażenie. Po już podchodząc na górę wieży widokowej można dostrzec nadciągające chmury, czy raczej mgła.. Towarzyszy temu niezwykłe zjawisko, bo wszystko to dzieje się pod nami. Im wyżej podchodzimy tym lepiej ukazuje się nam widok skąpanej w białej pierzynie okolicy z wystającymi szczytami wyższych partii Beskidu Sądeckiego i Niskiego oraz Góry Lewcokie.
Wieżą widokowa w Krynicy-Zdrój
Dopiero na górze uświadamiam sobie, że nie zobaczę nawet z najwyższego punktu wieży widokowej Tatr. Teatr przyrody jakie dzieje się na naszych oczach w zupełności rekompensuje brak tatrzańskiej panoramy. Trudno nie zachwycić się tym wszystkim co dzieje się dookoła. Sama wieża widokowa też robi wrażenie.
Nie jest to jakaś stalowa konstrukcja, na którą żeby się dostać trzeba pokonać kręte pionowe schody. W Krynicy-Zdrój czeka nas spacer wśród drzew, po drewnianej konstrukcji. Podejście wznosi się stopniowo, ale nie jest to nic męczącego. Choć już z dołu cała konstrukcja wieży robi duże wrażenie, ale zdobycie jej zostało rozsądnie pomyślane.
Już podjeżdżając w górę kolejką można podziwiać imponujące bale składające się na podstawę wieży. Wiele wysiłku włożono w to konstrukcyjne dzieło, od momentu jego zaprojektowania po wykonanie. Krynica-Zdrój może być dumna z kolejnej atrakcji.
Widmo Brockenu
Na wieże nie można wejść z czworonogami. Jednak przed samym startem możemy zostawić psa, bądź kota, w specjalnych pomieszczeniach. Później przejście przez bramki i w drogę. Jeżeli nie musisz się śpieszyć możesz zatrzymać się przy kolejnym atrakcjach i ciekawostkach. Dowiesz się również o nieco o samej wieży. Od tworzenia jej podstawy, po wykorzystane do jej utworzenia ilość elementów.
Będąc nad chmurami doświadczamy zjawiska Brockenu. Obserwujemy własny cień na chmurze znajdującej się poniżej nas. Widmo Brockenu czyli mamidło górskie, w którym nasze cienie otoczone są tęczową obwódką zwaną glorią.
Na górze garstka, dosłownie pięć osób podziwiających widoki. Na dół zjeżdżamy już zupełnie sami, we mgle, ciszy i coraz bardziej przenikliwym zimnie. Z dołu spoglądamy jeszcze na trasę narciarską. Byłoby fajnie przyjechać tu kiedyś, wrócić w porze zimowej i zjechać trasami Słotwińskiej Areny. Póki co pozostaje cały ogrom wrażeń z wycieczki na wieże widokową w Krynicy-Zdrój.
Wieża widokowa Krynica-Zdrój, stacja narciarska Słotwiny Arena, listopad 2020
zdjęcia: źródło własne