Oaza Huacachina

Po nocy spędzonej w hotelu Majoro wyjeżdżam z Nasca. Po drodze zatrzymuje się w Museo De Arte Textil Killaqmaky, a później przy wieży widokowej aby spojrzeć ostatni raz na dostępne z tego miejsca geoglify. Dalej droga nr 1S prowadzi mnie do Ica, leżącej za miastem winnicy. Brzmi tajemniczo, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że jesteśmy na pustynnym terenie. Bus przejeżdża przez centrum miasta by wreszcie skręcić w prawo wjeżdżając wąską ulicę, po której stronach roztaczają się winorośl. Zatrzymuje się przed niewielkim parkingiem, degustuje, a później ruszam w kierunku pustyni gdzie znajduje się oaza Huacachina.

Pisco Nietto

Pisco Nietto winnica i restauracja
Pisco Nietto winnica i restauracja

Od wejścia miejsce nie przypomina zupełnie węgierski winnic. Na terenie Pisco Nietto znajduje się kilka wyodrębnionych sal na wolnej przestrzeni, zadaszonych by chronić gości przed promieniami słońca. Jest sklep z upominkami i toalety. Na wyodrębnionych salach ustawione są głównie krzesła. Tutaj odbywają się degustacje. Zanim spróbuje czegoś na trawienie udaje się na taras mieszczący się na piętrze. To część restauracji.

Dostaje półmisek po lewej stronie, którego znajduje się pokrojona cienko cebula, makaron i kawałek wieprzowego żeberka. Z prawej strony ryż z dodatkiem zielonego groszku. Pomiędzy nimi sos. Muszę przyznać, że jedzenie nie zachwyca. Aż prosiłoby się aby mięso odchodziło z żeberek. Tymczasem był to kawałek dosyć żylastego mięsa. Jak dla mnie w sosie zabrakło fasoli. Danie słabo doprawione, mało porywające. Zaspokoiło głód, ale nie uznałbym tego kulinarną ucztą. Gospodarz dużo lepiej wypadł pod względem podanego, czerwonego wina.

Po tym niezbyt udanym posiłku przechodzę do jednej z sali i zasiadam z innymi przed półką uginającą się pod butelkami, w których znajduje się nie tylko wino. Picso Nietto produkuje również sztandarowy peruwiański mocny alkohol. Na jego bazie tworzy również niezliczoną ilość likierów na bazie przeróżnych składników. Od owoców, przez orzechy po inne roślinne składniki. Degustacja nie jest jakimś szczególnym przeżyciem. Ciepłe pisco niezbyt przypada mi do gustu. Jako deser potraktowałbym likiery, słodkie, ale bardzo rześkie, pozbawione młdości. Trunki oczywiście można zakupić i zabrać ze sobą w dalszą drogę.

Buggy przez pustynię

Buggy i zachód słońca na pustyni
Buggy i zachód słońca na pustyni

Wracam do centrum Ica by na jednym ze skrzyżowań skręcić w prawo i po kilku kilometrach zatrzymać się u podnóża jednej z piaszczystych wydm. Dojeżdżam do oazy Huacachina. Wioska usytuowana przy akwenie wodnym, otoczona budynkami hoteli oraz palmami. Jeżeli kiedykolwiek wyobrażałem sobie oazę na pustyni, to właśnie się przed nią znajdowałem. Jestem na Pustyni Przybrzeżnej graniczącej z północnymi obrzeżami pustyni Atacama. W przechowali biura znajdującego się przy jednym z hoteli zostawiam duży bagaż i z podręcznym plecakiem udaje się na pustynie.

Po krótkim, łagodnym podejściu dochodzę staje na płaskim terenie gdzie zaparkowane pojazdy typu buggy czekają na kolejnych chętnych. Kilkanaście lat temu podróżowałem samochodem terenowym po pustyni Sahara w Tunezji. Teraz wsiadam do pojazdu bardziej przypominającego luźno stworzoną konstrukcję opartą na szkielecie ramy. Terenowe koła, silnik bez osłony i kilka miejsc dla śmiałków. Kierowca podkręca atmosferę, gazuje silnik i wreszcie rusza. Zaczyna się kolejny rollercoaster. Tym razem po piaszczystym terenie.

Pojazd wznosi się to znów opada stronę w dół by z maksymalną prędkością wznosić się na kolejną wydmę. Zabawa trwa w najlepsze. Zatrzymujemy się na chwilę. Sesje zdjęciowe i ruszamy w dalszą drogę. Słońce powoli zachodzi, niebo nabiera ognistych żółto czerwonych barw. Gdy dojeżdżamy do celu jest już ciemno. Buggy ma oświetlenie halogenowe, którym wspiera się w trakcie ostatnich minut wycieczki. Atrakcja zgoła odmienna, choć podobnie jak przy lotach w Nasca, pozwala na podziwianie otaczającego nas krajobrazu.

Noc na pustyni

Oaza Huacachina
Oaza Huacachina

Żegnam naszego kierowcę i zostaje w mini oazie. Blasku dodaje rozpalone ognisko, które otaczają oddalone kilka metrów od niego dwuosobowe namioty. W środku nich znajdują się materace i śpiwory. Jednak nie ma mowy o spaniu, jeszcze nie teraz. Po nocach w pełnej życia dżungli najbliższą spędzę w iście kosmicznej scenerii. Dookoła nie ma nic, prócz ukształtowanego przez piasek terenu. Większe i mniejsze wydmy, doliny i wzniesienia. Z nad jednej wschodzi księżyc. Jego blask wśród milionów gwiazd staje się galerią, która podziwiam siedząc na jednej z wydm.

Są chwile kiedy trudno uwierzyć, że to wciąż Peru. Droga prowadząca do tego miejsce wydawała się wyjałowiona, bezpańska. Doprowadziła mnie do miejsca, które widziałem już kiedyś, choć na drugim końcu świata. Zasypiam, by zbudzić się tuż przed wschodem słońca. Wdrapuje się na grań wyższej wydmy. Spoglądam w dal, w zasadzie w nicość. Twarz owiewa mi zimny wiatr. Stoję tak dłuższą chwilę, w głowie zapisuje przemyślenia. Kiedy na horyzoncie pojawia się charakterystyczny pojazd schodzę z góry, pakuję rzeczy i wracam w kierunku oazy Huacachina.

Oprócz wycieczek buggy po pustyni, turyści mogą spróbować sandboardingu czyli zjazdów z piaszczystych wydm na desce surfingowej, a nawet wznieść się w górę za pomocą paralotni. Ja po dojeździe do oazy Huacachina udaje się na śniadanie w hotelowej restauracji. Po posiłku korzystam z prysznica znajdującego się w biurze organizatora mojego pobytu na pustyni. Zmywam z siebie prysznic, przebieram i po zapakowaniu bagażu wyjeżdżam z Ica kierując się w zgoła odmienne miejsce. Kolejny peruwiański kontrast. Po kilku godzinach podróży zatrzymuje się u peruwiańskiego brzegu Oceanu Spokojnego.


Zakamarki Świata

Lokalizacja: Pisco Nietto, Calle Fundo tres esquinas SN, Ica, Peru
Huacachina 11000, Peru
Zdjęcie: źródło własne, październik 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.